Adwokacka fikcja… sobota, 25 listopad 2017, godz. 01:05
Adwokat (łac. advocatus od advocare, wzywać na pomoc) – prawnik świadczący pomoc prawną w szczególności polegającą na udzielaniu porad prawnych, sporządzaniu opinii prawnych, opracowywaniu projektów aktów prawnych oraz występowaniu przed sądami i urzędami.
Adwokatów nazywa się potocznie (choć nieprecyzyjnie) obrońcami sądowymi. W Polsce zawód ten wykonywany jest na podstawie ustawy z dnia 26 maja 1982 r. Prawo o adwokaturze.
Kandydat na adwokata musi ukończyć wyższe studia prawnicze, odbyć aplikację adwokacką, tj. praktykę w adwokaturze oraz zdać egzamin adwokacki.
Tylko osoby posiadające tytuł naukowy profesora lub stopień naukowy doktora habilitowanego w dziedzinie nauki prawne są zwolnieni z konieczności odbycia aplikacji i zdawania egzaminu adwokackiego.
Tyle Wikipedia…
A skąd wzięło mnie na taki temat?
Bo na jednym z portali internetowych przeczytałem, jak to „…Stargardzianki Patrycja Wodzisławska i Dorota Chybowska zwróciły się do redakcji „Głosu” z nietypową sprawą. Pierwsza straciła ponad 3600 zł, druga ponad 3100 zł. Jak twierdzą pieniądze przekazały kobiecie podającej się za adwokata, która jak się okazało, adwokatem nie jest.”.
To z kolei przypomniało mi, jak pewna młoda dama podczas czynności prawnych, do tego w obecności osób trzecich, przedstawiła się, jako… adwokat.
I co prawda nawet nie wątpię, że studia prawnicze ukończyła, ale chyba mogę się założyć o bardzo dużo, że ani ona po aplikacji, czyli – po praktyce, ani po egzaminie adwokackim, że tytuły naukowe już tylko przez grzeczność pominę…
Dlatego przeszedłem do drugiej fazy…
Czytania o tym, ile grozi za podszywanie się pod adwokata?
Tu jednak „wachlarz korzyści” jest duży…
Przy „dogadaniu się” z prokuratorem, to nawet mogą być tylko dwa lata i… w „zawiasach”.
No i co oczywiste, „dożywocie”… we wszystkich zawodach prawniczych.
Ale żaden z ujawnionych przypadków nie pozostał… bezkarny!
Dlatego po niedzieli pozwolę sobie przejść do fazy trzeciej, przedostatniej…
Zapytania w Naczelnej Radzie Adwokackiej, gdzie i kiedy owa młoda dama aplikowała, czyli gdzie, kiedy i u kogo „terminowała”?
Gdzie i kiedy zdała z tego „terminu” egzamin?
Co prawda nawet przed tym czwartym krokiem nie musiałbym pytać, bo sprawdziłem w internetowym spisie adwokatów oraz aplikantów adwokackich i wiem, że była to… „podróba”!
Jednak, dlaczego stawiając krok czwarty i z mojej strony ostatni, nie miałbym tego nie mieć na kwicie z owego najwyższego w naszym kraju adwokackiego organu?
Potem już wystarczy tylko wysłuchać głosu trzech osób, oczywiście… po pouczeniu ich przed owym wysłuchaniem o… odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań!
Ale z drugiej strony pełen szacun z mojej strony, zarówno dla tej młodej damy, jak i dla osoby przez nią reprezentowanej…
Bowiem takiej satyry prawa nawet ja bym nie wymyślił…
Stąd wiem, że to nie koniec…
A tym samym… ciąg dalszy nastąpi i…
Będzie… zabawa!
. . .
NAPISZ DO MNIE: KONTAKT