Dzisiaj kilka słów do tych, co się im tylko… wydaje! sobota, 29 czerwiec 2019, godz. 03:05
W lutym 2019 roku Rzecznik Praw Obywatelskich zaproponował, by piesi zyskiwali pierwszeństwo przed pojazdami już przed wejściem na pasy przejścia.
Wiadomo już, że rząd nie przychyli się do tej propozycji.
I słusznie, bo to jeszcze nie ten czas.
Ale choćby tylko w samych Wadowicach już od dawna obserwujemy takie zachowania pieszych, jakby to oni mieli wszelkie prawa na drodze…
I to nie tylko na przejściach dla pieszych, ale również we wszystkich innych miejscach dla ich wędrówek po jezdni niedozwolonych, gdzie najczęściej wybiegają spoza innego samochodu wprost pod koła kolejnego!
Wadowickie ulice, a zwłaszcza ta na wadowickim rynku, Lwowska, Mickiewicza czy Fatimskiej, dzięki pieszym łamiącym prawa, w tym prawa kierowców, wyglądają jakby święto Bożego Ciała trwało 365 dni w roku…
Tylko, że Boże Ciało już było, a Ministerstwo Infrastruktury nie zamierza w tej chwili zmieniać przepisów dotyczących pierwszeństwa pieszych na przejściach!
Bo jak w odpowiedzi na propozycję RPO z lutego 2019 roku zaznaczył wiceminister infrastruktury, bezpośrednie przeniesienie rozwiązań funkcjonujących w innych państwach europejskich nie jest u nas właściwe.
Więc jeżeli piesi chcą sobie paradować po ulicach wedle swojego widzimisię, to przynajmniej na razie powinni zmienić obywatelstwo i zamieszkać w Austrii, Belgii, Bułgarii, Czechach, Danii, Holandii, Niemczech i Szwajcarii, gdzie już piesi oczekujący przed przejściem mają pierwszeństwo nad pojazdami, bądź we Francji czy Norwegii, gdzie te przepisy są jeszcze bardziej restrykcyjne.
Dlatego zarówno Policja, jak i Straż Miejska, powinny pochylić się nad problemem… „procesyjnym”, realizowanym dotychczas przez pieszych w Wadowicach bezkarnie!
Zresztą podobnie jak nad problemem cyklistów pokonujących przejścia dla pieszych z „pedała”, czy motocyklistów, którym wydaje się, że ich obowiązują inne przepisy od tych, które obowiązują kierowców pojazdów samochodowych i albo omijają pojazdy z prawej strony albo zapierdalają naprzeciw śmierci… wyprzedzając z dużą prędkością na zakrętach, liniach ciągłych i w innych miejscach do tego niedozwolonych, bo „łón mo… motór”!
Tylko, że kiedy dla kierowcy obowiązujące na drodze prawo okaże się ważniejsze o „łónego motoru”, skutki zwłaszcza dla tego, co „,mo motór” mogą okazać się… tragiczne.
I co wtedy?
Kierowca ma odpowiadać za nagłe wtargnięcie na jezdnię przez pieszego i cyklistę, bo jednemu ktoś naopowiadał, że ma pierwszeństwo na przejściu, a drugiemu wydaje się, że z „pedała” szybszy od samochodu?
A ten, co „mo motór”?
Pies z nim tańcował…
Bo mnie to zwisa, co się stanie, kiedy to on łamiąc prawo będzie rżnął na drodze głupa, bądź uzna, że… jest jedynym „królym /królowom/ szosy”! 😛
NAPISZ DO MNIE: KONTAKT