Lepszy od… oleju rycynowego! wtorek, 18 czerwiec 2013, godz. 02:17
„… Przeciwnicy polityczni 10 lat temu już organizowali referendum i je przegrali. Wadowiczanie zbojkotowali inicjatywę bezsensownego i kosztownego referendum. Teraz na krótko przed wyborami, w obliczu zbliżającej się wielkimi krokami kanonizacji Jana Pawła II to po prostu nieprzyzwoite i bardzo nieuczciwe. Jednak mieszkańcy naszej gminy nie dadzą się zmanipulować. W 2001 roku w referendum zorganizowanym przez polityków lewicowych wzięło udział zaledwie 6 procent mieszkańców. Jestem przekonany, że tym razem zwolenników referendum będzie jeszcze mniej. Ciekawi mnie tylko, kto tym razem weźmie w nim udział, kto z imienia i nazwiska, kto da się nabrać na propagandę politycznych inicjatorów? – komentuje Stanisław Kotarba, rzecznik prasowy samorządu miejskiego.”.
Kiedy przeczytałem ten fragment u asystenta Filipiakowej – którego portal opłacany jest przez gminnych podatków – myślałem, że boki pozrywam…
Przepraszam Was wszystkich, ale naprawdę niewiele zabrakło, a skończyłbym, jak ten słuchający Macierewicza (patrz: foto)!
Bo nie dosyć, że błazen nie mówi prawdy o powodach niepowodzenia tamtego referendum, że znowu zasłania się Wojtyłowym truchłem (obrzydliwe, wulgarne i chamskie!), to jeszcze potwierdza, że najbardziej ciekawi go… kto tym razem weźmie udział w referendum, kto z imienia i nazwiska!
Czy nie powiedział wszystkiego, co ja już jakiś czas temu napisałem?
Wszak skończyli wszystkie niezależne od ratuszowych złodziei zakłady pracy… W tym własną kolebkę – „Łabędy”, gdzie podobno zafundują sobie kolejny supermarket, do którego Cholewka będzie woził im zadki nowym, bialutkim jak papciowa sutanna autkiem!
Bo na pewno nie będzie to supermarket dla mieszkańców, bezrobotnych, bezdomnych i chorych, których po prostu nie będzie już stać na zakupy!
No, może jeszcze kupią coś poddani „odrabiający pańszczyznę” dla… w zasadzie jedynego pracodawcy w mieście – Filipiakowej!
A jest ich… armia!
Do tego każdy ma rodzinę, bliższą bądź dalszą, których przecież zarówno Filipiakowa jak i jej błazen… wszystkich znają!
I tak jak w 2001 roku, teraz też obsadzą swoimi dupskami wszystkie komisje referendalne!
A wówczas…
Ilu znajdzie się odważnych, żeby wejść i oddać głos za ich odwołaniem?
Ilu zaryzykuje wyrzuceniem z pracy w ratuszu, szkole, gminnej spółce i innych gminnych „satelitach” oraz zrezygnuje z płaconej mu przez Filipiakową… jałmużny?
Bo z tych co pójdą, nawet nie wątpię, że co najmniej 96 % zagłosuje za odwołaniem samorządowej sitwy!
Bo tylu z głosujących w 2001 roku, taki właśnie głos oddało, o czym jednak nadworny błazen już asystentowi nie powiedział!
Łżąc niczym bura suka o propagandzie nie powiedział też, dlaczego jego szefowa – Filipiakowa, do dnia dzisiejszego nie zrealizowała uchwały zucha „rozjeżdżacza przejściowego” Cholewki, którego do bólu nurtuje przecież pytanie o to, gdzie leży prawda o ich budżetowym złodziejstwie?
Zresztą tych pytań oczekujących na odpowiedź sądu jest znacznie więcej!
Więc pora, jeżeli już nie z prawnego obowiązku i przyzwoitości to z poczucia… litości, aby Józkowi ulżyć i zaspokoić nie tylko jego ciekawość, ale też i tych co go to „… w śpitolach pytają”!
I należałoby to jaśnie wielmożna pani Ewo Filipiakowa, zrobić jeszcze przed referendum!
Bo nawet nie mam wątpliwości, że wówczas referendum byłoby zbędne, a i sporo osób z Wadowic zmieniłoby miejsce zamieszkania…
Jednych zakwaterowaliby może w Krakowie, inne w Myślenicach…
I nastałaby… normalność!
Demokracja, której największą dzisiaj parodią są właśnie „papieskie” Wadowice, z „papieską” burmistrzycą i jej nadwornym… błaznem!
Ale muszę też szczerze przyznać, że po tej zacytowanej na wstępie wypowiedzi trudno jest mi mieć wątpliwości, że oni tam, w ratuszu już… nie wytrzymali i są jak właśnie ten, co słuchał Macierewicza!
NAPISZ DO MNIE: KONTAKT