Panie „prokuratorze” Kiciński… piątek, 28 kwiecień 2017, godz. 18:08
Do wczoraj można było przyjąć, że jest śmiesznie…
Zwłaszcza, kiedy protestujący nie zauważyli, że w tym samym czasie, kiedy burmistrzowi-oszustowi tak podobno leży na sercu dobro drobnych wadowickich handlowców i przedsiębiorców, kiedy walczy nie wiadomo o co, blokując budowę małej galerii na terenach po byłym Bumarze, ale już raczej bardziej zależy mu prawdopodobnie na układzie o charakterze korupcyjnym, kiedy tych samych zagrożeń dla lokalnego drobnego handlu i przedsiębiorczości, nie widzi w… hipermarketach w Choczni?
Ba, nawet nie trzeba było przyjmować, że jest śmiesznie, bo śmiesznie też było, kiedy burmistrz-oszust sam przyznał, że polecił magistrackiemu urzędnikowi sfałszować dokument o znaczeniu prawnym, którym później posługiwał się publicznie aby łgać niczym bura suka, ale wadowickiemu „prokuratorowi” ktoś zajumał z kodeksu karnego istotny dla takiego czynu artykuł, przez co ten uznał, że to przecież normalne fałszować i łgać, a już na pewno, kiedy robi to burmistrz-oszust…
Ale, kiedy dzisiaj przez przypadek trafiłem na bardzo ciekawą informację, już śmiesznie nie jest!
W czym rzecz?
To może za chwilę…
Bo zanim przejdę do sedna, mam do pana, panie „prokuratorze” kilka pytań…
Jeżeli – jak napisałem wyżej – burmistrzowi-oszustowi tak leży na sercu dobro drobnych wadowickich handlowców i przedsiębiorców, kiedy walczy nie wiadomo o co, blokując budowę małej galerii na terenach po byłym Bumarze, ale to samo dobro nie leży mu już na sercu, kiedy „czterema kończynami” podpisuje się bod budową kilku /jeżeli nie kilkunastu/ hipermarketów – to o co w tym wszystkim chodzi?
Bo stare, na pewno starsze od pana, bo i ode mnie dużo, przysłowie mówi, że jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to prawie zawsze chodzi o… pieniądze!
Czy więc w przywołanych sprawach też?
Bo wie pan, jeżeli ktoś prawie że z dnia na dzień zmienia zdanie, to wszyscy mamy prawo do domniemania, że nie robi tego bezinteresownie!
Czy więc takie samo zdanie w obronie interesów drobnych handlowców i przedsiębiorców burmistrz-oszust miałby do terenów po byłym Bumarze, jakie ma do terenów w Choczni, gdyby np. coś… zarobił od „bumarowego” inwestora na swoją kreatywność?
Pytam zdegustowany, ale tylko pytam…
I pytam pana, bo to pan z racji zajmowanego stanowiska, pełnionej funkcji i… doświadczenia, powinien wiedzieć najlepiej!
A dlaczego pytam?
Bo widzi pan…
Ja widzę, że tak jak jeszcze nie dawno burmistrz-oszust chciał wkręcić pp. Radnych we własny, przyprawiony „sosem koperkowym” deal z EKO, tak teraz wkręca stowarzyszenie własnych wartości i kilku niedowartościowanych kupców, rozpoznawalnych tylko osobą pani ze sklepu sportowego przy ul. Zatorskiej /co zresztą pani ta potwierdziła wczoraj na Komisji całkowitym brakiem zainteresowania i wyjściem w połowie dyskusji w tak rzekomo ważnej dla niej sprawie – pan poprosi o nagranie, to sam zobaczy/…
Wszak stowarzyszeniu własnych wartości podrzuca na stronę stare „śmierdzące jajo” sprzed dwóch lat,
twierdząc, że kupcy i teraz nadal protestują, a kiedy sprawa się mu sypie /bo pismo bez daty i prezentaty/, podrzuca do swojego Marcinka z „onlayna” wnioski rzekomo podpisane przez 126. protestujących, ale co widać na zamieszczonych fotografiach… białym tuszem /może tylko ze wstydu?/!
Jak zwał, tak zwał, ale tu, przy tym proteście, dochodzimy do sedna…
Bo kupcy z Zatorskiej, rozpoznawalni osobą pani ze sklepu sportowego przy ulicy Zatorskiej, jak ich guru – nie protestują przeciwko hipermarketom w Choczni, ale nadal protestują przeciwko budowie małej galerii na terenach po byłym Bumarze i to nawet wówczas, kiedy wiedzą, że nie zagrozi ona drobnemu handlowi i przedsiębiorczości w mieście, który tam właśnie ma szanse istnienia w godziwych i reprezentatywnych warunkach, z dostępem nie tylko do licznych miejsc rozrywki, które dodatkowo będą przyciągały klientów, ale jeszcze z tym, co dla kupców i przedsiębiorców najważniejsze – z dostępem do 320. miejsc parkingowych /docelowo 600/!
Dlaczego to dla mnie takie zaskakujące, a zarazem wręcz wymuszające domniemanie, że i ci protestujący starają się „kręcić lody”, jeżeli nie dla siebie, to dla swojego guru?
Ano…
Bo z taką determinacją protestują przeciwko
inwestycji na drugim końcu miasta, w miejscu zdewastowanym i przynoszącym wstyd nam wszystkim w oczach turystów oraz tych jeżdżących ul. Sikorskiego tranzytem, ale ani jednym słowem nie zaprotestowali jeszcze przeciwko prezentowanej już w mediach budowie… „Galerii Zatorska”!
Ot, to jakieś 30, no może 40 metrów od… sklepu sportowego!
Tu już zagrożenia dla drobnego handlu kupcy z Zatorskiej nie widzą?
A czemuż to?
Czy więc nie robi się dziwnie?
Może nie?
Bo tu – chociaż w sprawie nic nie wiem – może nie ucierpiała kreatywność ich guru?
Może?
Ale to nie wszystko…
Bo przecież publiczną „tajemnicą” jest już, że i na terenach po byłym szpitalu wojskowym z I połowy XIX wieku, tych przy ul. Wojska Polskiego, też ma powstać galeria…
Jednak i w tej sprawie kupcy z Zatorskiej milczą, chociaż to od nich zaledwie połowa drogi tej co na Bumar?
Dlatego oczekuję, że pan, panie „prokuratorze” wreszcie wszystkie te wątpliwości i od samego początku, czyli od marca 2015 roku, a więc od uchylenia uchwały z listopada 2014 roku, w sposób niedopuszczony przez ustawę o samorządzie gminnym – wyjaśni, do tego też w taki sposób, który nie będzie zmuszał mnie do kolejnej interwencji u Prokuratora Generalnego…
Już prawie na koniec – aby i moje stanowisko w tej sprawie było jasne – dodam tylko, że jestem za budową wszystkich możliwych w mieście galerii, które nikomu nie szkodzą a tylko wymuszają zdrową konkurencję…
Odzwierciedloną zarówno w jakości towarów, jak i w wysokości ich ceny!
Bo tylko to – jakość towaru i jego cena – jest z korzyścią dla klientów, a tym samym dla nas – mieszkańców tego miasta!
A na koniec polecam wszystkim zajrzeć TUTAJ!
Bo to nie tylko opracowanie naukowe, całkowicie przeczące temu, o czym gardłuje burmistrz-oszust, ale jeszcze oparte o badania prowadzone na terenie graniczącego z nami… Śląska!
Jednak od razu zaznaczam, że nie jest to materiał da kretynów, którzy w godzinach pracy z magistrackich kompów piszą na „onlaynie” debilne komentarze… 😀
Oni po prostu są za tępi, aby… zrozumieć! 😛
Zresztą to tacy właśnie jak oni sprawiają, że w tym mieście trudno jest m.in. cokolwiek opisywać poważnie, bez mocnej „nuty” satyry!
NAPISZ DO MNIE: KONTAKT