Zawsze myślmy o sobie… poniedziałek, 27 listopad 2017, godz. 16:53
… a nie o interesach naszych wrogów!
Dlatego dzisiaj co nieco o… życiu, tym brutalnym, które najczęściej nas otacza.
Szczególnie, kiedy niektórym wydaje się, że stoją ponad prawem, nawet tym konstytucyjnym…
I chociaż, jak mówią „ryba psuje się od głowy”, przez co przywołane wyżej patologie spotykamy już na najwyższych szczeblach władzy, ja dzisiaj bardziej przyziemnie i z… „własnego podwórka” /doświadczenia/.
Bo widzicie, w życiu są różne sytuacje, uczestniczymy w różnego rodzaju spotkaniach, rozmawiamy z różnymi ludźmi…
Niestety, często są to ludzie, dla których liczą się tylko ich własne interesy, a Was samych, jeżeli tylko mogli by zrobić to bezkarnie, utopiliby w łyżce wody…
Zdarzają się też „spotkania”, których przebieg z mocy ustawy objęty jest tajemnicą…
I wbrew pozorom takich „spotkań” jest wiele…
Tylko, że objęcie danego spotkania z urzędu tajemnicą prowadzonych rozmów, nie jest połączone z zakazem jego rejestrowania…
Bo to dwie różne sprawy: rejestrowanie spotkania, a ujawnienie jego przebiegu…
Czego najlepszym przykładem jest rejestrowanie bądź protokołowanie posiedzeń bądź rozpraw sądowych, prowadzonych z wyłączeniem ich jawności…
Tu dodam, że każdy wyrok czy postanowienie w takiej sprawie są jawne, a niejawne z mocy prawa /chyba, że sąd postanowi inaczej/ stają się ich uzasadnienia.
A dlaczego o tym piszę…
Bo, kiedy podczas takiego spotkania ujawnione zostanie przestępstwo, przekazanie nagrania stosownym organom nie jest przestępstwem ujawnienia przebiegu spotkania, a tylko… wypełnieniem prawnego obowiązku, który nakłada na każdego z nas art. 304. Kodeksu postępowania karnego…
Dlaczego to takie ważne?
Bo bywa, że mamy do czynienia z popełnieniem przestępstwa, które trudno udowodnić, kiedy w postępowaniu przed prokuraturą czy sądem mamy tylko dowód z zeznań dwóch stron /osób/…
A jeszcze trudniej, kiedy sprawca wniesie o przyjęcie dowodu z zeznań świadka zakładając z góry, że z uwagi na okoliczności musi on fałszywie zeznawać aby bronić osoby sprawcy…
Dochodzi wówczas do paradoksu: słowo przeciwko słowu, ale bywa, że kilku słów…
A, że wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść sprawcy, przepadają szanse na… sprawiedliwość, a sam sprawca opuszcza prokuraturę bądź sąd w glorii zwycięzcy…
Kiedy jednak dysponujemy nagraniem, na którym padają słowa sprawcy potwierdzające kryminogenny charakter wypowiedzi bądź zachowania sprawcy, dowód z nagrania przesądza o winie sprawcy, bez względu na fakt złożenia fałszywych zeznań, czy to przez sprawcę czy to przez „podstawionych” przez niego świadków…
Nadto, co np. w przypadku, opisanym przeze mnie poprzednim materiałem, powinien skutkować, że na euforii po ukończeniu studiów prawniczych może zakończyć się dalsza „życiowa przygoda” sprawcy z pracą we wszystkich zawodach prawniczych…
Bo „słowo przeciwko słowu” okaże się niewystarczające w świetle zarejestrowanej wypowiedzi, która dostatecznie potwierdza, że była to… adwokacka fikcja, kiedy na moje pytanie: „… A ta pani kim jest?”, pewna młoda dama – która niecały rok przed zdarzeniem ukończyła studia prawnicze – odpowiada: „… Jestem adwokatem mojej (…)” /klientki/ – cytaty za nagraniem ze spotkania.
Dlatego dla naszego wspólnego bezpieczeństwa proponuję, abyśmy zawsze byli przygotowani na ewentualną konfrontację zarzutów z nie dającym się podważyć materiałem dowodowym…
Zresztą nie mniejsze znaczenie ma szczegółowa analiza dowodów, które osoby nas oskarżające załączają do akt postępowania.
Bo bywa, np. że jeden tam załączony w euforii „zwycięstwa” dokument przekreśla cały akt oskarżenia, który prokurator przygotował tylko z zamiarem jego skierowania do sądu, bez analizy materiału dowodowego…
A taka szczegółowa analiza, wykonana przez nas potrafi położyć wszystkie zarzuty, zwłaszcza te fałszywe, na tzw. „łopatki”…
I dlatego uważam, że immunitetu powinno się pozbawić prokuratorów i nie tylko w związku z działaniami nie mającymi związku z ich pracą /która to akcja gdzieś w Polsce nabiera „rumieńców”/, ale przede wszystkim właśnie tego z działaniami mającymi bezpośrednio związek z decyzjami, które prokuratorzy wydają w ramach swoich obowiązków prawnych…
Bo to te decyzje najczęściej aż rażą… zależnością!
A bywa, że również zwykłą ludzką niechęcią prokuratora do rzetelnego przeprowadzenia postępowania przygotowawczego, co skutkuje albo godzącym w interes poszkodowanych umorzeniem sprawy, albo w całości nierzetelnym aktem oskarżenia.
Na co dowodów mam aż nadto…
Dlatego chociaż może to co napisałem wydaje się nieco zawiłe, ale mówię tu o faktach, których sam doświadczyłem i z którymi nie zamierzam się pogodzić, w czym pomogą mi zarówno nagrania jak i dokumenty załączone do akt postępowania przez osobę, która zawiadomiła o niepopełnionym przeze mnie przestępstwie…
Co prawda różne to sprawy, ale mają one wspólny mianownik – przestępstwo…
I popełnione!
Niestety… nie przeze mnie!
NAPISZ DO MNIE: KONTAKT